Łańcuch przeżycia.

Z wiedzą z zakresu pierwszej pomocy jest trochę jak z poduszką powietrzną. Liczymy na to, że nigdy nam się nie przyda, ale jednak lepiej ją mieć.

Tym bardziej, że sytuacje losowe zdarzyć się mogą każdemu z nas, nawet w trakcie wykonywania zupełnie prozaicznych czynności. Tak właśnie było w przypadku, który natchnął nas do udostępniania tego wpisu. Ale od początku.

Na wszelkich kursach z zakresu pierwszej pomocy szkolenie zaczyna się od omówienia podstawowych czynników wpływających na dalsze rokowania naszego poszkodowanego. Tymi czynnikami są czas i rodzaj udzielonej pomocy. Odnieśmy się najpierw do tego drugiego.

ŁAŃCUCH PRZEŻYCIA

To prosty schemat postępowania w przypadku nagłego zatrzymania krążenia (NZK), liczący cztery kroki, z których każdy jest równie istotny, a są nimi:
1. Rozpoznanie stanu zagrożenia życia i wezwanie służb ratunkowych.
2. Rozpoczęcie resuscytacji krążeniowo oddechowej (RKO).
3. Wczesna defibrylacja.
4. Wdrożenie specjalistycznych procedur medycznych.

Kluczowe dla życia pacjenta jest to, żeby wszystkie te trybiki płynnie ze sobą współgrały. Jeśli bowiem rozpoznamy stan nagły i rozpoczniemy RKO, a nie wezwiemy służb, nasz wysiłek pójdzie na marne. Jeśli natomiast źle ocenimy stan pacjenta i nie podejmiemy odpowiednich czynności czekając na przyjazd karetki, ratownicy mogą zjawić się za późno, by móc cokolwiek zrobić. NZK to w uproszczeniu stan, w którym serce nie działa prawidłowo, a RKO to nic innego jak wykonywanie za nie jego roboty. Raczej nie liczymy na to, że przez same uciski klatki piersiowej uzyskamy jakiś spektakularny efekt, to ma nam tylko kupić trochę czasu. Tym co może pomóc w przywróceniu niepokornego serca na właściwe tory jest defibrylacja, która dzięki silnemu impulsowi elektrycznemu jest w stanie je w niektórych przypadkach "zresetować". Oczywiście może ją przeprowadzić medyk, jednak im wcześniej tym lepiej, dlatego w wielu miejscach publicznych umieszczane są proste w obsłudze automatyczne defibrylatory (AED). Warto też zauważyć, że w tym ciągu zdarzeń medycy pojawiają się dopiero na końcu. Pierwsze trzy punkty skierowane są do świadków zdarzenia. Bez ich wczesnej interwencji szanse na przeżycie NZK są niemalże zerowe. Dlatego tak ważne jest żeby nie bać się podjęcia interwencji, a pomóc w tym może wiedza z zakresu pierwszej pomocy.

Skoro już wiemy jak pomagać zastanówmy się kiedy wdrożyć konkretne kroki.
Odpowiedź jest prosta: jak najszybciej.

ZŁOTA GODZINA

To umowny czas, w którym osoba znajdująca się w stanie zagrożenia życia powinna znaleźć się w placówce medycznej. Liczony jest od momentu wystąpienia zdarzenia i w rzeczywistości raczej rzadko trwa godzinę. Z różnych powodów może się wydłużyć, dąży się jednak do tego aby pomoc została wdrożona jak najszybciej. Nie tylko ta specjalistyczna. Tak naprawdę w takich sytuacjach najważniejszy jest czas. Im szybciej rozpoznamy zagrożenie, tym wcześniej zareagujemy. Im szybciej zareagujemy, tym wcześniej zjawią się profesjonaliści. Im szybciej rozpoczniemy RKO i wdrożymy defibrylację, tym większe prawdopodobieństwo, że pacjent przeżyje.

Wracając do przypadku, o którym wspomnieliśmy na początku, pokazuje on jak szybka i sprawna reakcja świadków zdarzenia potrafi przesądzić o losie pacjenta. Z początkiem tego tygodnia (02.01.2023 roku) na terenie Międzynarodowego Portu Lotniczego Katowice-Pyrzowice mężczyzna odprowadzający jednego z pasażerów na lot doznał NZK. Pracownicy agenta handlingowego ruszyli na pomoc błyskawicznie, zrządzeniem losu w pracy jako baristka była również studentka ratownictwa medycznego a zarazem druhna OSP Tąpkowice. Do akcji dołączył również jeden z naszych druhów.

Wraz z rozpoczęciem RKO zadbano o dostarczenie AED i powiadomienie służb dzięki czemu reakcja była nie tylko szybka, ale i fachowa. W trakcie udzielania pomocy do ratowników dołączyli medycy z lotniskowego ambulatorium i funkcjonariusze Lotniskowej Straży Pożarnej, który zabezpieczali na parkingu przed terminalem lądowisko dla śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który tym razem jak się okazało wylądował "po drugiej stronie".
Po dotarciu załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wdrożono zaawansowane zabiegi resuscytacyjne i blisko po 1,5 godzinnej walce przywrócono funkcje życiowe poszkodowanego, jednak stan był nadal niestabilny i podjędo decyzję o natychmiastowym transporcie przez Lotnicze Pogotowie Ratunkowe do szpitala.

Gdyby nie szybka reakcja świadków zdarzenia i łatwy dostęp do AED być może nie udałoby się przywrócić funkcji życiowych mężczyzny. Nie bez znaczenia jest też lokalizacja, w której doszło do zdarzenia. Obecność na miejscu ambulatorium skróciła czas oczekiwania na pomoc medyczną. Możliwość łatwego wylądowania śmigłowca pozwoliła na dużo szybszy transport pacjenta do szpitala. Ta akcja jest przykładem sprawnie działającego łańcucha przeżycia. Wszystkim zaangażowanym w jej przeprowadzanie serdeczne gratulacje!

autor tekstu: Martyna Trefon - Ratownik Medyczny





<< Aktualności

Copyright © 2010 - 2024 Ochotnicza Straż Pożarna Wojkowice - Żychcice. All Rights Reserved